Ania skończyła myć naczynia. Różową, nieco zużytą gąbką przeciera jeszcze zlew i blat dookoła. Wciąż wilgotne dłonie wyciera o legginsy, nim sięgnie po telefon. Dwa powiadomienia i selfie – dziewczyny już czekają. Uśmiechają się do niej znad kubków po brzegi wypełnionych bitą śmietaną. Wysyła im kilka słów i biegnie do łazienki.
– Gdzie ty się wybierasz? – tata zatrzymuje ją w chwili, gdy zakłada buty.
– Umówiłam się z dziewczynami.
– Naczynia umyte?
– Umyte.
– A lekcje?
– Zrobię, jak wrócę – odpowiada ciszej.
– Nie takie w tym domu panują zasady! – ojciec podnosi głos, a ciało Ani automatycznie się napina. Wciąż pochylona nad adidasami myśli gorączkowo co robić, gdy w jej kieszeni wibruje telefon.
Gotowanie, pieczenie, mycie naczyń, odkurzanie, zmywanie podłóg, pranie, prasowanie, podlewanie kwiatów – czy któraś z tych czynności kojarzy Ci się z chłopakiem? Tacie Ani też nie. Dlatego jej rok starszy brat brat mógł odrabiać lekcje w czasie, gdy ona myła naczynia po wspólnym obiedzie. Wyszedł grać z kolegami w piłkę, zanim ona zdążyła doczyścić patelnię. Kiedy on świetnie się bawi, ona siedzi w przedpokoju i zbiera jej się na płacz.
Nawet jeśli wyjdzie, to popołudnie już nie będzie udane. Ojciec wkurzy się jeszcze bardziej, a ją najpierw dopadną wątpliwości, później wyrzuty sumienia. Zamiast dobrze się bawić, będzie próbowała odgonić powracające myśli o konsekwencjach. Przecież Ania zna zasady. Nie uda się znowu naściemniać, że chodziło o dodatkowy projekt na lekcje. Będzie afera, a może i szlaban. Myśli wirują jej w głowie, kącik ust drży, choć ona ma ochotę krzyczeć: to niesprawiedliwe!
I ma rację.
Dziewczynki w wieku 5-14 lat spędzają nawet 40% więcej czasu na pomocy w domu niż chłopcy w ich wieku (UNICEF). Od najmłodszych lat są wychowywane i przygotowywane do pełnienia roli opiekuńczych i wychowawczych wobec innych. Za takie zachowania są też nagradzane – zarówno w domu, jak i w sytuacjach społecznych. Dziewczyny spycha się do roli uległych osób i przekonuje, że z uśmiechem powinny wykonywać zadania, które w gruncie rzeczy sprowadzają się do usługiwania innym. Lepienie pierogów? Jasne! Mycie garów? Wiadomo. Porządki w sobotę? To chyba oczywiste. Dziewczyny mają obsługiwać i być przy tym grzeczne.
Grzeczność czyli co?
Trudno powiedzieć! Grzeczność to abstrakcyjne sformułowanie, które zwykle oznacza, że należy robić to, co podoba się rodzicom, opiekunom i nauczycielom. Dziewczynkom wmawia się, że najważniejsze jest aby inni je lubili. Zabiegają więc o sympatię innych, starają się spełnić ich oczekiwania i wszystkich zadowolić, nawet kosztem własnych pragnień. A wszystko to z uśmiechem na ustach, trzymając język za zębami. Z emocji, na które kobiety mają przyzwolenie, jest jeszcze smutek. Dziewczynom wolno płakać i z czasem takiej reakcji się uczą, nawet kiedy czują złość.
Dlaczego płacz a nie krzyk?
Bo dziewczynom nie wypada się złościć. “Złość piękności szkodzi” – nie ma kobiety w Polsce, która nie znałaby tych słów. Złość jest gwałtowna, nieelegancka, bywa wulgarna. Nieprzyjemnie jest na nią patrzeć i nie pasuje do zestawu cech opiekuńczych, kojarzonych z kobietami. Dlatego dziewczynki od małego są karcone za wyrażanie złości, a w rezultacie jako nastolatki, a później dorosłe kobiety boją się własnego gniewu. Tłumią, gdy się pojawia, bo tego zostały nauczone.
Tymczasem złość jest wspaniałą i użyteczną emocją! To nic innego jak sygnał, że nasze granice zostały przekroczone. Mówi o tym, co nam nie służy. Daje napęd do działania i pozwala na zmiany. Dziewczynki od małego okradane ze złości, faktycznie są okradane z siły i sprawczości. Z czasem stają się bezradnymi kobietami, które raz po raz rzucają gorzkie komentarze. Tak właśnie objawia się nagromadzona, nie uwalniania złość. Marudzeniem, utyskiwaniem, gderaniem. Niezadowoleniem z własnego życia i jednocześnie brakiem napędu do zmiany.
Komu to służy? Na pewno nie Tobie! Chyba, że marzysz o zostaniu cierpiętnicą. Może jednak chciałabyś dla siebie czegoś innego? Jeśli tak, pielęgnuj swoją złość! Z czasem nauczysz się ją adekwatnie wyrażać, a póki co po prostu jej nie blokuj. Kultura osobista to jedno, ale oczekiwanie, że będziesz zawsze miła, nawet jeśli inni traktują Cię nie fair, jest absurdalne!
Dlaczego warto się buntować?
Bo tylko dzięki temu, możesz stać się sobą! Cechy, które stereotypowo ceni się u dziewczyn jak bycie zawsze miłą, posłuszną i grzeczną, nie pozwolą Ci na szczęście w przyszłości. Czas dorastania, to czas budowania swojej tożsamości. A jak dowiedzieć się jaka naprawdę jesteś i czego chcesz, gdy wciąż jesteś zajęta spełnianiem cudzych czekiwań? Wdrukowane nam schematy zawsze będą obecne w naszych głowach i sercach, więc jeśli oczekuje się od Ciebie grzeczności, buntuj się!
“Bądź mądrzejsza, ustąp!” – tymi słowami najczęściej przekonuje się dziewczyny, że mają walczyć o sympatię, nie o zwycięstwo. W rezultacie dziewczyny boją się wyrażać własne zdanie, żeby przypadkiem kogoś nie urazić, nie wyjść na jędzę czy zrzędę.
Nastolatki, które ustępują, stają się dorosłymi, które pozwalają, aby inni podpisywali się pod ich osiągnięciami. Chłopców od początku wychowuje się do waleczności i zwyciężania, bo to przynosi prestiż i zadowolenie. Kiedy chłopaki się chwalą, dziewczyny, wychowywane na grzeczne i skromne, umniejszają sobie. W szkole, na uczelni i w pracy nie tylko nie oczekują docenienia, ale chwalone spuszczają wzrok i mówią “ to nic takiego”.
Kiedy starasz się być grzeczna i wszystkich zadowolić, ktoś inny trzyma stery Twojego życia. Naprawdę chcesz na to pozwolić?