Ania nacisnęła delikatnie klamkę i powolutku uchyla drzwi, tak aby nie zaskrzypiały w zawiasach. Zdejmuje plecak i na wdechu przeciska się przez wąski przesmyk między drzwiami a futryną. W korytarzu jest ciemno, ale nie świeci światła. Po omacku zdejmuje buty i kurtkę. Rodzice są już w domu, słyszy jak rozmawiają w kuchni. Nie chce się im pokazywać w takim stanie.
Ma zaczerwienione oczy. Rozmazany tusz zostawił ślady pod oczami i na policzkach, nie dało się go domyć chusteczką. Byle tylko udało się przemknąć po schodach i przedostać do swojego pokoju. Inaczej mama zacznie wypytywać. A Ania nawet nie wie, co miałaby jej powiedzieć, oprócz tego, że czuje się jak kompletna idiotka. Nie stało się przecież nic wielkiego, a ona wybuchła płaczem przy wszystkich. Dziewczyny przecież często dogadują. Mogła wytrzymać i tym razem, a potem odbić piłeczkę. Zamiast tego się rozwyła i czuje, że zrobiła z siebie pośmiewisko. Wciąż ma ochotę płakać i krzyczeć jednocześnie. Wszystko się w niej kotłuje i nie wie, co z tym zrobić.
Ania nie wie, że to co się z nią dzieje, jest zupełnie normalne. Tak czasem działają emocje. Każdy z nas je ma i każdemu czasem przytrafia się kumulacja.
Po co nam emocje?
Emocje bywają przyjemne, przykre lub trudne, ale wszystkie są potrzebne. Nie ma negatywnych emocji. Wszystkie mają swoje funkcje i niosą ze sobą ważne informacje. Potrzebujemy ich do przetrwania. Zaobserwowanie, rozpoznanie i nazwanie emocji znacznie zmniejsza jej siłę. O to właściwie każdej z nich chodzi. O naszą uwagę! Każda z nich alarmuje o czymś innym i równie dla nas ważnym.
Emocje potrzebują uwagi, uprawomocnienia i wyrażenia. Stłumione nie znikają, będą się gromadzić i narastać. Każda z nich ma swoje miejsce w ciele. Obserwując sygnały z ciała, możemy lepiej rozumieć i analizować emocje – również te trudniejsze.
Zdecydowanie trudniej jest gdy nie jesteśmy świadomi swoich emocji i nic o nich nie wiemy. Wtedy łatwo jest przeoczyć moment powstawania tej pierwszej, od której się zaczyna, a potem już leci. Mnożą się jak grzyby po deszczu. Gdy nie wyłapiemy kluczowego momentu, za pierwszą emocją idzie druga, potem przyczepia się kolejna i jeszcze jedna, aż w końcu lokomotywa ciągnie za sobą kilka ciężkich wagoników, którym zdarza się wykoleić nasze samopoczucie. Raz, dwa i kraksa gotowa! Tymczasem emocje potrafią nie tylko się mnożyć i narastać, lecz także posklejać. Gdy staną się jedną, wielką, zbitą masą dziwnych stanów, zaczynają straszyć. Jest nam po prostu ŹLE. Dziwny twór przejmuje nad nami panowanie i trudno stwierdzić, z czego właściwie się składa. Gdzie jest początek, gdzie koniec i od czego zacząć rozsupływanie tego wielkiego węzła. Na szczęście emocje można nauczyć się obsługiwać i wszystkie traktować jak przyjaciół, którzy chcą nas chronić.
Rozpoznawanie i nazywanie emocji
Aby lepiej poznać swoje emocje, najlepiej spróbować ubrać je w słowa.
Musimy wiedzieć, co się z nami dzieje, by sobie z tym poradzić. Sprowadza się to do znajomości swoich emocji, a więc ich świadomej obserwacji i nazywania. Jeśli czujesz się źle, warto za każdym razem doprecyzować co to właściwie znaczy. Czy to bardziej rozdrażnienie, niepokój, smutek czy może lęk? A może towarzyszą Ci wyrzuty sumienia? Albo pustka? Jeśli masz problem z nazywaniem swoich stanów, zacznij od tej listy i szukaj aż znajdziesz:
SMUTEK – przygnębienie, rozczarowanie, tęsknota, zranienie, melancholia, nieszczęście, rozpacz, zrezygnowanie, samotność, bezradność, współczucie, odrzucenie, niechęć, żal, zawód;
WSTYD – poczucie winy, upokorzenie, poczucie krzywdy, poczucie odrzucenia, wyrzuty sumienia, zmęczenie, pustka;
RADOŚĆ – euforia, szczęście, podniecenie, rozbawienie, wdzięczność, wesołość, ekscytacja, satysfakcja, życzliwość, odprężenie, czułość, ulga, beztroska, docenienie, spełnienie, przyjemność;
STRACH – niepokój, napięcie, lęk, przerażenie, obawa, panika, nieśmiałość, podejrzliwość, zagubienie, szok, trema, zazdrość;
ZDZIWIENIE – zaskoczenie, oszołomienie, osłupienie;
ZŁOŚĆ – agresja, wzburzenie, frustracja, furia, gniew, irytacja, nienawiść, pogarda, wrogość, zniecierpliwienie, zdenerwowanie, oburzenie, niechęć, uraza;
WSTRĘT – lekceważenie, nieprzychylność, niesmak, obrzydzenie, odraza;
Każda z tych emocji może zostać zaklasyfikowana jako „źle”, ale to zupełnie różne odczucia.
Emocje mają to do siebie, że każdej z nich towarzyszy komponent fizjologiczny i inny poziom pobudzenia. To oznacza, że można je dostrzec w ciele. Dlatego warto uważać na sygnały, które od niego dostajemy. Zastanów się, gdzie odczuwasz smutek, lęk, złość, radość, wstyd i poczucie winy. Jeśli nie wiesz, gdzie ulokowane są emocje akurat u Ciebie, postaraj się znaleźć kilka minut na skanowanie ciała, za każdym razem, gdy ich doświadczysz. Poświęcaj uwagę każdej części – od stóp, przez nogi, miednicę, brzuch, ramiona, ręce kark i głowę i zastanów się co czujesz. Mrowienie, ból, usztywnienie, kurczenie, ciężkość?
O emocje warto dbać regularnie, bo te niewyrażone, poza zbieraniem się do wybuchu, mogą znaleźć sobie ofiarę w środku organizmu. Jakąś część ciała albo organ, na którym się wyładują. Gdy napięcia wewnętrznego jest bardzo dużo, może ono skutkować przewlekłymi bólami czy chorobami. Dlatego właśnie ciało jest super – podpowiada nam, że coś jest nie tak i należy o sobie zadbać. Wystarczy go posłuchać!
Wyrażanie emocji i samowspółczucie
Kiedy emocja zostanie zlokalizowana i nazwana, często traci na sile. Przepływa przez ciało i szybko o niej zapominamy. Pod warunkiem, że nie postanowimy się za nią ukarać. Jeśli przychodzi pokusa dyscyplinowania siebie i bycia surowym, dobrze powiedzieć sobie: czuję emocje, bo jestem człowiekiem. Każdy przedstawiciel naszego gatunku tak ma. Warto też powtórzyć sobie, że nic nie trwa wiecznie, a szczególnie emocje, które są ulotne. Wolno i należy je czuć, bo to po prostu ważne informacje.
A co robić w chwili, gdy jakaś emocja jest z nami i daje się we znaki? Warto się sobą dobrze zaopiekować. Co to znaczy? Dla każdego co innego. Trzeba odkryć swoje najlepsze sposoby i zrobić listę, do której można sięgnąć w trudnym momencie. Jednemu ulgę przyniesie spacer, innemu ćwiczenia fizyczne. Ktoś inny poczuje się lepiej, gdy przeleje na papier wszystko, co się w nim kotłuje. Najważniejsze, by nie poddawać się po pierwszych próbach. Wprawa przyjdzie z czasem!